Beskid Sądecki - 22-23.10.2011r. PDF Drukuj Email

SZKOLNE KOŁO KRAJOZNAWCZE PTT PRZY I LO W CHRZANOWIE

W BESKIDZIE SĄDECKIM


   22 i 23 października członkowie i młodzi sympatycy z klas pierwszych Koła Krajoznawczego PTT przy I Liceum Ogólnokształcącym w Chrzanowie wybrali się na coroczną, jesienną górską wycieczkę. Tym razem wybór celu padł na pasmo Radziejowej. Po pierwsze - jeszcze nigdy w naszych wyprawach nie maszerowaliśmy przez Beskid Sądecki, po drugie –przyciągała nas perspektywa pięknych jesiennych kolorów buczyny. W sobotni wczesny poranek, spotkaliśmy się wszyscy na dworcu kolejowym w Trzebini. Stamtąd czekał nas ponad pięciogodzinny przejazd PKP do Rytra. Ten długi czas minął na rozmowach, a przede wszystkim dosypianiu po wczesnej, porannej pobudce.
   Po przybyciu do Rytra rozpierała nas energia. Trzeba było jeszcze zakupić prowiant na planowane wieczorne ognisko, uzupełnić zapasy czekolady i  po kilku minutach mogliśmy wyruszyć w drogę. Wkroczyliśmy na czerwony szlak. Trzeba przyznać, że podejście na początku zaskoczyło nas, pierwsze chwile okazały się dobrym sprawdzianem kondycji. Dobrze że po chwili ukazał się śliczny widok na dolinę Popradu i Rytro, więc był pretekst do „złapania tchu”. Była to też okazja do wysłuchania kilku słów o średniowiecznym trakcie handlowym wiodącym tędy na Węgry, o zamku w Rytrze i dziejach Starego Sącza, a także Beskidzie Sądeckim, jego uzdrowiskach i geologii, które przedstawił opiekun – historyk. Gdy po dłuższym czasie marszu zobaczyliśmy przy szlaku tabliczkę mówiącą o tym iż w latach II wojny światowej biegł w tych terenach szlak kurierski, znów pojawiła się okazja do rozmów o przeszłości. W trakcie dalszej wędrówki w pewnym miejscu pojawił się pierwszy w tym roku śnieg, który sprawił nam wiele radości i dał sposobność do zabawy. Gdzieś w połowie naszej drogi nagle zniknęło oznakowanie szlaku – na dużych połaciach prowadzona była wycinka drzew - na skrzyżowaniach dróg nie bardzo było wiadomo którędy dalej należy iść. Przez to niestety nie weszliśmy na szczyt Radziejowej lecz trawersowaliśmy jej zbocze idąc szlakiem ścieżki konnej. W końcu Słońce zaszło za horyzont (zachód był wyjątkowo urokliwy – na myśl przywodził obrazy Mordoru z tolkienowskiej trylogii)  i pomocne okazały się latarki. Nie odbyło się bez kilku „lądowań w błocie”. Około godziny 19 doszliśmy do schroniska PTTK na Hali Przehyba. Gdy się już zakwaterowaliśmy, rozpoczęła się akcja poszukiwania drewna na ognisko. 30 minut i wszystko było gotowe. Zjedliśmy nasz wy(s)mażony posiłek –przyniesione w plecakach z Rytra kiełbaski. Zgodnie z tradycją musiał się jeszcze odbyć „chrzest” tych, którzy pierwszy raz byli z nami w górach. Nie można tu zdradzić szczegółów, gdyż są one tylko dla wtajemniczonych, ale powiedzieć można że wszyscy nieźle się bawili. Po godzinie udaliśmy się na spoczynek, nazajutrz czekała nas wczesna pobudka.
   Drugiego dnia po śniadaniu wyruszyliśmy niebieskim szlakiem w kierunku Rytra. Zejście trwało dużo krócej niż wczorajsza wspinaczka. W pewnym momencie, gdy okazało się iż schodzi się dość stromo, wszyscy zgodnie przyznali iż dobrze że wchodziliśmy wczoraj czerwonym szlakiem. Niestety pogoda nie była tego dnia najlepsza. Co prawda nie padało, jednak cały czas utrzymywał się bardzo niski pułap chmur, które rozlewały się po okolicznych szczytach. Z tego też powodu widoki pojawiały się tylko gdzieniegdzie, i najczęściej na bardzo krótki czas. Po trzech godzinach z hakiem doszliśmy do stacji kolejowej. Znów czekało nas pięć godzin jazdy, ale powrót był już z dwoma przesiadkami – w Tarnowie i Krakowie. Zostawiliśmy za sobą górskie widoki, które teraz oświetliło Słońce, które w końcu przedarło się zza chmur. Do dworca w Trzebini dojechaliśmy około 17, skąd udaliśmy się do domów na odpoczynek i powtórkę przed poniedziałkowymi lekcjami.
 
Fotorelacja: